UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem
 
 

Ogólne

Spis treści

W sekcji tej przedstawiamy opis rozwoju dziecka w wieku przedszkolnym. Może to być materiałem pomocniczym w procesie wychowawczym Państwa dzieci. Tekst poniżej pochodzi z książki "Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat", którego autorami są: Frances L. Ilg, Louise Bates Ames, Sidney M. Baker. Książka została wydana przez Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.

 


 Rozwój psychiczny dziecka – dwa i pół roku

 

Jest to wiek, gdy rodzice mogą rzeczywiście potrzebować porady i przestrogi, ponieważ zachowanie dziecka w sposób naturalny, właściwie nieuchronny, jest dokładnie przeciwstawne w stosunku do pożądanego. Dwuipółlatek nie jest łatwym we współżyciu, potrafiącym się przystosować członkiem jakiejkolwiek wspólnoty.

 

Zmiana w zachowaniu, która następuje w pierwszej połowie trzeciego roku życia bywa przytłaczająca, tyleż dla samego dziecka, co i dla otaczających go dorosłych. Wiek dwóch i pół roku to moment krańcowej nierównowagi. Rodzice często mówią, że zupełnie nie mogą sobie dać rady z dzieckiem.

 

Jednakże, kiedy tylko zdobędą pewną wiedzę na temat struktury zachowań w tym okresie, dochodzą do wniosku, że jakkolwiek dokuczliwe, to jednak zachowania te nie są pozbawione sensu. Cierpliwa praca zmierzająca do ich zmiany przynosi często lepsze efekty niż usiłowania stawienia im czoła.

 

Oto charakterystyczne zachowania dwuipółlatka:

 

Przede wszystkim dzieci w tym wieku są bardzo uparte i mało elastyczne. Chcą dokładnie tego, czego chcą i kiedy chcą. Nie potrafią się przystosować, ustąpić, chwilę poczekać. Wszystko musi być zrobione właśnie tak, jak sobie życzą. Wszystko musi być zawsze na swoim miejscu, to jest miejscu, które one uznają za właściwe. Codzienne czynności domowe muszą przebiegać w określonej sekwencji, zawsze w tej samej kolejności i w ten sam sposób.

 

Po drugie, dzieci w tym wieku są niezwykle wymagające i mają skłonność do dominacji. Muszą wydawać rozkazy i podejmować decyzje. Jeżeli zadecydują: „Mama to zrobi", to w żadnym razie nie może tego zrobić tata. Jeżeli zadecydują: „Ja zrobię", wówczas nikomu nie wolno spieszyć z pomocą, nawet jeśli to zadanie przerasta ich możliwości.

 

Dwa i pół roku to wiek gwałtownych emocji. Skrajność reakcji emocjonalnych daje się łagodzić jedynie w niewielkim stopniu.

 

Co więcej, jest to wiek skrajnych przeciwieństw. Nie potrafiąc wybrać pomiędzy alternatywnymi możliwościami (dwuipółlatek nie jest w zasadzie zdolny dokonać jasnego wyboru i konsekwentnie się go trzymać), dzieci w tym wieku miotają się bez końca pomiędzy dwiema sprzecznościami, starając się, jakby zawrzeć obydwie w swojej decyzji. „zrobię – nie zrobię", „chcę – nie chcę", „pójdę – nie pójdę". Jeżeli się stanowczo tego nie przetnie, przerzucanie się z jednej skrajności w drugą potrafi trwać godzinę i więcej. Decyzja w sprawie tego, co na siebie włożyć, może zabrać rozdzieranemu sprzecznościami dwuipółlatkowi cały ranek.

 

Każdy rodzic takiego dziecka powinien więc dążyć do nadawania jak najprostszej formy rutynowym czynnościom codziennym, od podejmowania decyzji samemu, do unikania sytuacji, w których dziecko bierze górę.

 

Inną dokuczliwą cechą tego wieku jest upór: dziecko obstaje przy tym, by bez przerwy wykonywać daną czynność. Nie tylko w danym momencie, lecz z dnia na dzień. Jeżeli wczoraj przeczytaliście mu przed snem cztery bajki, dzisiaj też mają być cztery – i to te same. Powodem kłopotów może być każde nowe ubranie, mebel czy składnik pożywienia. Dziecko chce, żeby wszystko przebiegało tak jak przedtem lub przynajmniej – aby stare porządki ciągle trwały, niezależnie od przybywania nowych.

 

Sumując to wszystko: staje się jasne, dlaczego zajmowanie się takim dzieckiem, nierzadko pełnym wigoru, zapału i energii nie jest łatwe. Dużo cierpliwości i zrozumienia dla problemów tego wieku oraz praca nad niezliczonymi technikami odchodzenia od nieustępliwości, uporu i rytualnych nawyków pomogą jednak przetrwać do czasu, aż dwuipółlatek stanie się trzylatkiem.

 


 

Trzy lata

 

W wieku trzech lat większość dzieci na krótko się uspokaja. Dwuipółlatek wydawał się uwielbiać upór. Trzylatek natomiast wydaje się uwielbiać uległość. Typowy trzylatek używa słowa „tak" równie łatwo jak przedtem używał słowa „nie". Dwuipółlatek był nastawiony przede wszystkim na branie. Trzylatek lubi nie tylko brać, lecz i dawać. Lubi się dzielić – zarówno przedmiotami, jak i doświadczeniami. Jest to wyraz jego stosunku do życia – otwartego i nastawionego na współpracę.

 

Dziecko w tym wieku wydaje się pogodzone z otaczającym światem, może dlatego, że osiągnęło stan większej równowagi wewnętrznej. Nie potrzebuje już opoki rytuału, ścisłej powtarzalności wszystkich działań, czuje się też znacznie bezpieczniej – zarówno z sobą samym jak i z innymi. Przeminęło nie tylko przywiązanie do rytuałów, lecz także nieomal wszystkie tak dokuczliwe dla otoczenia i samego dziecka właściwości wieku dwóch i pół lat. Dziecko nie jest już nieustępliwe, sztywne, dominujące, żądające. Nie wszystko musi być zrobione zgodnie z jego wolą. Teraz może nie tylko zrobić coś po Twojemu, ale – co więcej – znaleźć w tym przyjemność.

 

Ludzie stają się dla niego ważni. Lubi zawierać przyjaźnie i chętnie odda zabawkę lub ustąpi, by pozostać z kimś w dobrych stosunkach – do czego przedtem było niezdolne.

 

Coraz lepsza sprawność fizyczna sprawia, że czynności dnia codziennego nie nastręczają większych trudności. Pozwala to także wykonywać zadania, które przedtem zbijały je z tropu i złościły.

 

Nade wszystko zaś zainteresowanie językiem i coraz większa płynność posługiwania się nim sprawiają, że trzylatek staje się wymarzonym kompanem i poszukiwanym członkiem każdej grupy. Jego słownik i sprawność językowa wzrosły niebywale i podobnie – zdolności rozumienia innych. Można więc wydawać mu polecenia, lecz także zabawiać go językiem, a i on sam potrafi bawić się nim doskonale. Uwielbia nowe słowa, które często działają na niego jak czarodziejskie zaklęcia, zwracając jego zachowania w pożądanym przez nas kierunku. Słowa takie jak „nowy", „inny", „duży", „niespodzianka", „tajemnica" wskazują na coraz większą fascynację nowymi horyzontami. Słowa takie jak „pomóż", „mógłbyś", „zgadnij", motywują go do podejmowania pożądanych działań.

 

U dwuipółlatka opór wydawał się kwestią zasad. Tak było bezpieczniej. Trzylatek zdecydowanym krokiem idzie do przodu na spotkanie przygody.

 

 


 

Trzy i pół roku

 

Wiele dzieci osiąga stan, który rodzice i nauczyciele uważają za stan doskonałej równowagi. Pragnienia dziecka i zdolność ich zaspokajania wydają się sobie dorównywać. Trzylatki wydają się być zadowolone z siebie samych i ze swojego otoczenia, a uczucia te są odwzajemnione. Wydają się też – na ile można wnioskować z ich zachowań – czuć bezpieczne.

 

W wieku trzech i pół roku przychodzi straszliwa dla wielu zmiana. To tak, jak gdyby przejście od stanu równowagi właściwej trzylatkom do tej, która występuje w wieku lat pięciu, musiało odbywać się poprzez załamanie, rozbicie i ponowną integrację. Ma to miejsce w połowie czwartego roku życia. Jest to okres dużej niepewności, nierównowagi i zaburzeń koordynacji.

 

Zła koordynacja może objawić się w rozmaitych obszarach aktywności. Niektórych dzieci będzie to dotyczyć w niewielkim stopniu, u innych może trwać dłużej i mieć poważniejszy przebieg. Jest ona tak charakterystyczna dla tego wieku, że chociażby wpływy zewnętrzne niewątpliwie mogą ją spotęgować, zazwyczaj nie popełnimy błędu szukając przyczyny w samych czynnikach wzrostu. Stwierdzić ją można nieomal w każdym typie czynności. Na przykład zaburzenia koordynacji ruchowej mogą objawiać się potykaniem, przewracaniem się, lękiem wysokości. Dziecko, które przedtem wykazywało znakomitą koordynację ruchową, może przejść przez fazę poważnych zaburzeń.

 

Trudności te podobnie jak dotyczą całego ciała, mogą odnosić się do samych rąk. Dziecko, którego ręce dotychczas były mocne i pewne, może nagle zacząć rysować cieniutką, drżącą linią albo stawiać klocki wyraźnie trzęsącymi się dłońmi.

 

Może to dotyczyć języka. W tym wieku zaczyna się jąkać wiele spośród tych dzieci, które przedtem w ogóle nie miały z tym problemów.

 

Zaburzenia mogą także dotyczyć oczu i uszu. Obawy rodziców wzbudza często w tym wieku występujące przejściowo (lub utrzymujące się dłużej) zezowanie albo skargi dziecka, że "nie widzi" lub „nie słyszy".

 

U trzyletniego dziecka silnie manifestuje się potrzeba rozładowania emocji. Służy temu mruganie powiekami, obgryzanie paznokci, dłubanie w nosie, tiki twarzy i innych części ciała, masturbacja czy ssanie palca.

 

Wreszcie, trudnościom motorycznym i językowym często towarzyszą ogromne kłopoty w stosunkach z innymi ludźmi. Trzyipółlatek wyraża poczucie braku bezpieczeństwa częstym płaczem, pojękiwaniem i ciągłym zapytywaniem matki: „Kochasz mnie" albo też pretensją: „Nie kochasz mnie już". Ma również rozmaite wymagania w stosunku do starszych: „Nie patrz", „Nie mów", „Nie śmiej się"; albo też żąda, aby całą uwagę skupiano na nim, i jest okropnie zazdrosny, gdy inni członkowie rodziny zwracają się do siebie nawzajem.

 

Ten brak poczucia bezpieczeństwa i żądanie wyłączności dotyczy również relacji koleżeńskich. Emocjonalne skrajności, w które popada trzylatek – w jednej chwili bardzo nieśmiały, w innej zuchwały do przesady – sprawiają, że jako uczestnik sytuacji społecznych nie wzbudza zaufania.

 

Jeżeli dorosły opiekun dziecka wie, że niepewność, brak poczucia bezpieczeństwa, zła koordynacja są charakterystycznymi cechami tego okresu życia, to świadomość taka bardzo pomaga. Dzięki temu nie szukamy winy w otoczeniu, co nie znaczy, że nie powinniśmy starać się eliminować z tego otoczenia czynników szkodliwych. Świadomość ta może też dodać nam cierpliwości w okazywaniu dziecku uczucia i zrozumienia, czego ono w tym wieku rozpaczliwie potrzebuje.

 

Tym bardziej, że wiek trzech i pół roku nie jest pozbawiony wdzięku. Jedną z jego bardziej czarujących właściwości bywa często żywa wyobraźnia, wyrażająca się upodobaniem dziecka do stwarzania sobie wyimaginowanego towarzystwa. Choć niektórzy uważają, że tylko osoba samotna może bawić się z wymyślonymi przez siebie kolegami, to zarówno nasze badania, jak i dociekania innych badaczy pokazują z całą jasnością, że wymyślanie rozmaitych stworzeń może dowodzić dużych zdolności i bogatej wyobraźni dziecka. Te stworzenia są dla niego realne, bardzo ważne i – zapewniamy – całkiem nieszkodliwe. Rezerwowanie dodatkowego miejsca przy stole, w samochodzie czy na rodzinnej kanapie dla „przyjaciela", który egzystuje jedynie w wyobraźni Waszego malca, może być niekiedy kłopotliwe, ale ten wysiłek się opłaci

 


 

 

Cztery lata

 

Dla każdego wieku można znaleźć kluczowe słowa, które określają właściwą mu strukturę zachowań. Jeżeli je znajdziemy i zapamiętamy, może to być bardzo przydatne w zrozumieniu i właściwej ocenie dziecka w danym wieku.

 

O czterolatkach mówi się, że są nie do opanowania. Jeżeli będziemy o tym pamiętać, stanie się to dla nas nieocenioną pomocą w postępowaniu z każdym czterolatkiem, który wejdzie nam w drogę. Czterolatki są bowiem, bardziej niż dzieci w jakimkolwiek innym wieku, nie do opanowania, i to właściwie w każdym rodzaju aktywności.

 

Po pierwsze więc, są bardzo ruchliwe. Biją, kopią, rzucają kamieniami. Niszczą przedmioty. Uciekają.

 

Są też nie do opanowania emocjonalnie. Głośny, niemądry śmiech występuje na przemian z napadami złości. „Strasznie mnie wkurzasz" – potrafi powiedzieć Twój syn czy córka. Jeszcze silniej manifestuje się owo „nie do opanowania" w dziedzinie języka. Słownik typowego czterolatka potrafi zaszokować każdego z wyjątkiem może zahartowanej przedszkolanki. „Rzucanie mięsem" (skąd on zna te wszystkie okropne słowa?) jest nieokiełznane. Wulgarne wyrażenia wchodzą w zasób normalnego słownictwa. Czterolatek nie używa ich tylko wyjątkowo, tam gdzie mogłyby pasować, lecz powraca do nich z upodobaniem i rymuje je, niemądrze się przy tym śmiejąc, co dowodzi, że w pełni zdaje sobie sprawę z ich niestosowności.

 

Tak jak we wszystkich innych dziedzinach, czterolatek jest nie do opanowania, jeżeli chodzi o stosunki międzyludzkie. Uwielbia przeciwstawiać się poleceniom rodziców. Być tak opornym, jak to tylko możliwe, wydaje się dla niego racją istnienia. Nie skutkują nawet surowe kary. Można odnieść wrażenie, że owładnął nim jakiś przemożny duch niesubordynacji: puszy się, przeklina, przechwala, prowokuje.

 

Również i wyobraźnia wydaje się nie mieć w tym wieku żadnych rozsądnych granic. W tym nowym wzlocie imaginacji, który zaczyna się w wieku trzech i pół roku, bardzo cenni mogą być wymyśleni towarzysze zabaw. Tych zresztą większość rodziców potrafi zaakceptować. Gorzej z historiami opowiadanymi przez czterolatków, szczególnie jeżeli pozostają one w rażącej sprzeczności z faktami. Trzeba jednak pamiętać, że dla dziecka w tym wieku granica między fikcją a rzeczywistością jest bardzo cienka. We własnym mniemaniu dziecko nie rozmija się z prawdą. Po prostu opowiedzenie czegoś w taki właśnie sposób jest bardziej interesujące, a ponadto dziecko wierzy w to, co podpowiada mu wyobraźnia.

 

Jak stanowczą postawą przyjmiecie jako rodzice albo wychowawcy wobec wszystkich tych trudnych do opanowania zachowań, zależy od Was samych. Wszystko ma przecież swoje granice. Normalne funkcjonowanie przedszkola wymaga utemperowania właściwej czterolatkom żywiołowości. Życie rodzinne nakłada być może jeszcze większe ograniczenia.

 

Bez wątpienia w postępowaniu ze swoim czterolatkiem będziecie potrzebowali stanowczości. Rzadziej jednak będzie Was opanowywało poczucie beznadziejności poczynań i towarzyszące mu uczucie złości, jeżeli będziecie pamiętać, że te „nie do opanowania" zachowania są nie tylko nieuniknione, ale wręcz konieczne dla prawidłowego rozwoju. Trzyipółlatek był bez wątpienia zbyt niepewny w sytuacjach życiowych. Czterolatek natomiast może się wydawać zbyt pewny siebie i swoich możliwości. Zdaje się, że Natura wybrała taki nie najlepiej przemyślany szlak skrajności na drodze rozwoju. W końcu jednak wahadło przestanie wychylać się tak mocno i wpływ kolejnych etapów na daną osobowość nie będzie tak wielki.

 

Czterolatek musi mieć możliwość sprawdzenia się. Trzeba mu pozwolić jechać na rowerze w jedną i drugą stronę ulicy, i na coraz dalszą odległość. Dobrze, jeśli w pobliżu mieszkają sąsiedzi, których może odwiedzić i którzy powiadomią o tym matkę. Trzeba mu także pozwolić, by w czasie spaceru biegł naprzód i czekał na najbliższym rogu. Potrafi być zaskakująco odpowiedzialny, jeżeli zezwoli mu się na pewną ekspansję. Należy więc popuścić lejce, ale czujnie reagować na te momenty, kiedy koniecznie staje się ich gwałtowne, ostre ściągnięcie.

 


 

 

Cztery i pół roku

 

Czteroipółlatek zaczyna odchodzić od „nie do opanowania" zachowań czterolatka. Zmierza ku bardziej skupionemu wiekowi pięciu lat, kiedy życie należy bardziej do sfery faktów.

 

Czteroipółlatek stara się rozdzielić rzeczywistość od wyobrażeń i nie gubi się już we własnych fantazjach tak łatwo jak pół roku temu czy rok wcześniej, kiedy rzeczywiście był kotem, stolarzem lub kapitanem Kangaroo. „Czy to istnieje naprawdę"" – jest jego stałym pytaniem. Rysując prawdziwy samolot, nie zapomni o kablu elektrycznym, aby można go było włączyć do kontaktu. Potrafi się zupełnie zaplątać, próbując rozdzielić to, co prawdziwe, od tego, co sam wymyślił lub zobaczył w telewizji.

 

To zmieszanie realiów i wyobrażeń bywa bardzo denerwujące dla rodziców. Kiedy pewna matka, zupełnie wyprowadzona z równowagi, zagroziła swojemu czteroipółlatkowi, że przyjdzie kominiarz i go zabierze, ten – po chwili namysłu – odpowiedział: „W takim razie wezmę swoje buty kowbojskie i koszulę – pomożecie mi znaleźć walizkę?".

 

Czteroipółlatki są nieco bardziej konsekwentne niż młodsze dzieci. Jeśli się do czegoś zabierają, robią to z większym oporem i nie wymagają takiego doglądania. Kiedy zaczynają budować z klocków dom, to na końcu jest dom – a nie, jak pół roku wcześniej, najpierw fort, później ciężarówka, a wreszcie – stacja benzynowa.

 

Czteroipółlatki są zawziętymi dyskutantami. Książka o ogniu może się stać przyczyną długiej dyskusji na temat wad i zalet ognia. Często opierają się na zdumiewająco bogatym materiale i zwracają się w stronę intelektualnego, filozoficznego sposobu argumentacji. Interesują się szczegółami i lubią, gdy im się absorbujące ich rzeczy unaocznia. Ich pragnienie realizmu bywa dla dorosłych niekiedy zbyt natarczywe – kiedy żądają podania szczegółów na temat, na przykład śmierci.

 

Dzieci w tym wieku lepiej nad sobą panują i rozwijają wiele ze swoich zdolności. Ich zabawa nie jest już tak nieokiełznana; potrafią też łatwiej poradzić sobie z własnym rozdrażnieniem. Sprawność motoryczna, co widać wyraźnie na wykonywanych przez dzieci rysunkach, polepsza się; potrafią więc rysować bez końca. Zaczynają wykazywać zainteresowanie literami i cyframi, niekiedy umieją całkiem nieźle liczyć, choć zdarza im się niektóre liczby pomijać.

 

Czteroipółlatek zaczyna się też interesować różnymi wymiarami rysunku. Zdaje sobie sprawę z istnienia przodu i tyłu, zewnętrza i wnętrza (pewne dziecko chciało wiedzieć, jak wyglądają jego plecy). Może nawet narysować człowieka na jednej stronie kartki, następnie odwrócić ją i narysować plecy tego człowieka na drugiej stronie.

 

Wiek czterech i pół roku, z jego rosnącym panowaniem nad sobą i doskonaleniem umiejętności, jest okresem, w którym wiele dzieci nadrabia pewne opóźnienia. Szczególnie dotyczy to chłopców opóźnionych motorycznie czy językowo. Bywa to też okres gwałtownego rozwoju intelektualnego.

 


 

 

Pięć lat

 

Pięć lat to u wielu dzieci czas zachwycającej równowagi. „Ona jest prawdziwym aniołem" – mówi wiele matek o swoich pięciolatkach z podziwem i zdumieniem. „On jest aż za dobry" – martwią się inne.

 

Pięć lat to rzeczywiście dobry wiek. Do przeszłości należy nieokiełznana żywiołowość czterolatków, a także brak pewności siebie i nieprzewidywalność czteroipółlatków. Pięciolatki wydają się stabilne i dobrze przystosowane, można na nich polegać. Pogodzone z sobą, są spokojne, przyjacielskie i nie narzucają się innym.

 

Wszystko dlatego, że pięciolatka zupełnie zadowala przybywanie w otoczeniu domowym. Nie czuje potrzeby, by wyruszyć w nieznane lub zamierzyć coś takiego, co w danej chwili jest dla niego za trudne. Próbuje tylko tego, co jest w stanie zrobić, i dlatego jest zdolny wykonywać wszystko, do czego się zabiera. Matka stanowi dla niego centrum świata, lubi więc przebywać blisko niej, wykonywać jej polecenia, robić rozmaite rzeczy razem z nią i dla niej. Lubi też, kiedy wydaje mu polecenia i chętnie prosi o pozwolenie. Być „dobrym chłopcem" jest nie tylko jego zamiarem, lecz także czymś, co leży całkowicie w jego zasięgu. Dlatego dobrze się z sobą czuje, a przy tym inni dobrze się czują w jego towarzystwie.

 

Kiedy na etapie pięciu i pół – sześciu lat przychodzi załamanie i „dobry" mały pięciolatek zamienia się w nie tak dobrego małego sześciolatka, wielu rodziców marzy o powrocie posłusznego pięcioletniego malca. Takie oglądanie się za siebie jest, rzecz jasna, bezowocne. Równie dobrze można by życzyć sobie, aby dziecko osiemnastoletnie, zbyt żwawo biegające dookoła domu i wpadające na zbyt wiele przeszkód, stało się na powrót nieumiejącym jeszcze raczkować niemowlakiem. Pięć lat to bez wątpienia bardzo przyjemny wiek, ale starsze dziecko potrzebuje czegoś więcej. Musi rozwijać swoje umiejętności, doskonalić je i zdobywać nowe, a podczas tego procesu natknie się niestety na obszary, które przysporzą wielu problemów zarówno jemu, jak i wszystkim zainteresowanym. To są właśnie kłopoty sześciolatków.

 


 

 

Pięć i pół – sześć lat

 

Do tego momentu zdążyliście zapewne uchwycić pewien rytm. Zauważyliście, że w czasie rozwoju dziecka okresy względnie dobrej równowagi, kiedy dziecko jest zadowolone, pewne siebie i łatwe we współżyciu, przeplatają się z okresami nierównowagi. W okresach nierównowagi dziecko się miota, chwyta się nowych rzeczy, pragnie zbyt wiele. Przystosowanie się do innych ludzi jest dla niego za trudne, ponieważ jego własne dążenia i chęci są zbyt mocne. W ten sposób zrównoważony pięciolatek ustępuje miejsca hałaśliwemu sześciolatkowi. Zmiana zaczyna się mniej więcej w połowie szóstego roku życia. Do wieku sześciu i pół roku horyzont prawdopodobnie znowu się przetrze. Tymczasem jednak, przez mniej więcej sześć miesięcy około szóstego roku życia, wielu rodziców uzna swoje dziecko za krańcowo trudne.

 

Zachowanie w tym wieku przypomina w znacznym stopniu zachowanie dwuipółlatka. Dziecko podlega gwałtownym emocjom i jest rozdzierane przez skrajności. W jednej chwili Was kocha, w następnej - nienawidzi. Potrafi więc uściskać matkę serdecznie, mówiąc: „Kocham cię", by po chwili wybuchnąć gwałtownie: „Nienawidzę cię". Ten wybuch może być spowodowany po prostu tym, że matka zabrała jedną z rzeczy dziecka z „właściwego" miejsca.

 

Rzeczywistym zaś powodem jest to, że matka nie zajmuje już, jak poprzednio, centralnego miejsca. Teraz to dziecko chce być centrum świata, nawet jeżeli nie rozwinęło jeszcze w pełni poczucia własnej tożsamości. Chce być na pierwszym miejscu, najbardziej kochane, mieć wszystkiego najwięcej. Matka schodzi na drugi plan. Dziecko wszystko na nią zrzuca. Cokolwiek przebiega nie tak, ponieważ dzieci pięcioipółletnie oraz sześcioletnie, podobnie jak dwuipółlatki, bardzo wiele wymagają od innych i w swoich żądaniach są nieustępliwe. Wszystko musi być dokładnie tak, jak chce tego chłopiec czy dziewczynka. Oni się nie dostosowują. To inni muszą się dostosować.

 

Dziecko w tym wieku reaguje na innych negatywnie. Jeżeli się je o coś poprosi, to w jego oczach sam ten fakt jest wystarczającym powodem do sprzeciwu. Na polecenia odpowiada zazwyczaj z ociąganiem i odmownie, choć jeżeli puści się mimo uszu wstępne „Nie zrobię tego", często okazuje się, że w następnych słowach samo podchwytuje polecenie, tak jakby to był jego własny pomysł. Jeżeli Twoje dziecko mówi „nie", spróbuj rzucić: „Ciekawe, czy potrafisz to zrobić, zanim doliczę do dziesięciu", albo: „założę się, że aby to zrobić musisz przynajmniej trzy razy spróbować". Jeżeli umiesz troszeczkę ustąpić i nie wymagasz natychmiastowego, bezwzględnego posłuszeństwa, wszystko pójdzie gładko. Nie zmienia to jednak faktu, że wiele pięcioipółlatków oraz sześciolatków to dzieci krnąbrne, niegrzeczne, impertynenckie i gotowe dyskutować godzinami nad wydanym im poleceniem.

 

Jednakże ten wiek również ma swoje dobre strony. Dzieci potrafią wtedy zachwycić wigorem, energią, gotowością poznawania nowych rzeczy. Jest to wiek ekspansji i dzieci są wówczas zdolne nieomal do wszystkiego. Mają kolosalny apetyt na nowe doświadczenia.

 

Skutkiem tego pragną jednak zbyt wiele. Konieczność wyboru między dwiema możliwościami jest dla nich nie do zniesienia, ponieważ pragną obu. Jest im też niezwykle trudno pogodzić się z krytyką, z własną winą czy karą. One muszą być w porządku. To je trzeba chwalić. To one muszą wygrywać. Są tak samo niedostosowane i nieustępliwe w stosunkach z innymi, jak w wieku dwóch i pół roku. Wszystko musi być tak, jak one chcą. Inni muszą się podporządkować.

 

Jeżeli rzeczywiście wygrywają, to w porządku. Niestety, aby wygrać, są gotowe nawet oszukać. Jeżeli zaś wygra kto inny, pięcio- lub sześciolatek potrafi podnieść larum i oskarżyć tego innego o oszukiwanie. Kiedy sprawy idą po ich myśli, potrafią być ciepłe, entuzjastyczne, gorliwe, gotowe do pomocy. Jeżeli jednak sprawy idą źle – jest płacz i zgrzytanie zębami.

 

Niestety, pięcioipół- oraz sześciolatkom zdarzają się też drobne kradzieże. „Moje" jest dla nich bardzo ważne; „twoje" zupełnie się nie liczy. Zupełnie nie mogą zrozumieć, dlaczego ktoś inny miałby mieć więcej niż one albo dlaczego ktoś miałby mieć to, czego one właśnie by chciały. Miewają więc lepkie palce. Najlepiej zamykać drobne pieniądze i inne godne pożądanie przedmioty, dopóki Wasze dzieci nie nauczą się lepiej nad sobą panować.

 

Pięcioipół- oraz sześciolatki nie zawsze mówią prawdę, szczególnie jeżeli chce się je skłonić do przyznania się do winy. Jest nieomal pewne, iż powiedzą, że tego nie zrobiły, cokolwiek by to było. Jeżeli sześciolatek coś zrobił, jest to zazwyczaj łatwe do przeprowadzenia, o ile tylko nie będziesz oskarżał go wprost. Powiedz po prostu: „O, jak ci się udało sięgnąć na tę wysoką półkę?!" (z której właśnie strącił cenną wazę). Najprawdopodobniej odpowie wówczas : „Och, po prostu przestawiłem krzesło", nie zdając sobie sprawy, o czym w ten sposób informuje.

 

Niezależnie od sytuacji, możemy nieco ułatwić życie zarówno sobie, jak i naszemu pięcioipół- czy sześciolatkowi, biorąc poprawkę na fakt, że znajduje się on w trudnym okresie. Kiedy możecie, uciekajcie się do podstępów. Przymykajcie oko na tak wiele nieszczęśliwych wypadków, jak to tylko możliwe. Proście o pomoc w pracach domowych inne osoby – dzieci w tym wieku zachowują się najgorzej w stosunku do matek.